Выбери любимый жанр

Diabelska Alternatywa - Forsyth Frederick - Страница 11


Изменить размер шрифта:

11

Munro wrocil do grupy cokolwiek zaskoczony. “Mistrz” bylo poufalym, a zarazem pelnym szacunku okresleniem samego dyrektora generalnego Firmy. A wiec…

Ktos ze sluchaczy przerwal tok jego mysli, odpowiadajac na zadane przed minuta pytanie:

– Chodzi o to, zebys mogl podejsc do lacznika i wziac towar poza zasiegiem wzroku ogona.

Munro pokrecil glowa.

– Niezupelnie. Po moim wyjsciu z lokalu mozna wziac na spytki kelnerow. Jesli podszedlbym od drzwi wprost do lacznika, ktos moglby zapamietac jego twarz i latwo byloby go odnalezc, chocby na podstawie opisu. Inne pomysly?

– Zguba albo posterestante w lokalu – zaproponowal gorliwy. Munro znow pokrecil glowa.

– Nie bedzie na to czasu. Ogon wejdzie do lokalu kilka sekund po mnie. Mozliwe tez, ze lacznik, ktory zgodnie z umowa byl tu wczesniej, nie znalazl odpowiedniej wolnej kabiny w toalecie albo odpowiedniego stolika. Za duzo w tym loterii. Nie, tym razem zastosujemy mijanke. Wiecie, jak to sie robi? Wiec notujcie:

Po odebraniu w punkcie pierwszego odwrotu sygnalu, ze jestem pod obserwacja, moj lacznik przystepuje do uzgodnionej przedtem procedury. Zaczyna od tego, ze synchronizuje z dokladnoscia do jednej sekundy swoj zegarek z wiarygodnym zegarem publicznym, a jeszcze lepiej z zegarynka telefoniczna. Ja robie to samo. Tuz przed umowiona godzina on siedzi juz w danym barze czy kawiarni. Ja w tym momencie zblizam sie do drzwi. Jesli przyszedlem za wczesnie, zwlekam z wejsciem, na przyklad zawiazujac sobie sznurowadlo albo ogladajac sasiednia wystawe. Nalezy jednak unikac ostentacyjnego patrzenia na zegarek. Punktualnie, co do sekundy, wchodze do lokalu. Drzwi zamykaja sie za mna. W tej samej sekundzie lacznik, juz z zaplaconym rachunkiem, wstaje od stolika czy baru i rusza w strone drzwi. Mamy co najmniej piec sekund, zanim drzwi otworza sie ponownie i wejdzie ogon. Kiedy po zrobieniu paru krokow mijamy sie z lacznikiem, upewniam sie jeszcze raz, czy drzwi sa zamkniete i czy nas nie widac z ulicy, nie zatrzymujac sie odbieram towar i siadam przy jakims wolnym stoliku lub przy bufecie. Po chwili wchodzi ogon. Lacznik mija go w drzwiach, wychodzi i znika. Pozniej personel baru potwierdzi, ze z nikim nie rozmawialem, z nikim sie nie kontaktowalem. Nie zatrzymalem sie przy zadnym stoliku ani nikt nie zatrzymal sie przy moim. A tymczasem towar mam juz w kieszeni. Dopijam swojego drinka i wracam do ambasady. Oni tymczasem z satysfakcja zloza raport, ze w czasie calej mojej przechadzki zadnych kontaktow nie bylo.

To wlasnie jest mijanka… a to dzwonek na przerwe obiadowa. No dobrze, dosyc na dzisiaj.

Poznym popoludniem Adam Munro zamknal sie w tajnym archiwum pod glowna kwatera Firmy i zaczal przekopywac sie przez stos pozolklych teczek. Mial tylko piec dni, by poznac i utrwalic w pamieci caly material niezbedny do przejecia od Harolda Lessinga funkcji glownego rezydenta Firmy w Moskwie. 31 maja odlecial z Londynu do Moskwy, by objac nowa posade.

Przez pierwszy tydzien Munro oswajal sie z nowym otoczeniem. Dla wszystkich pracownikow ambasady, z wyjatkiem paru wtajemniczonych, byl po prostu zawodowym dyplomata, sciagnietym tu pospiesznie na miejsce Harolda Lessinga. Tylko ambasador, szef kancelarii, glowny szyfrant i radca handlowy wiedzieli, jakie jest jego prawdziwe zadanie. Fakt, ze w stosunkowo powaznym wieku 46 lat jest tylko pierwszym sekretarzem radcy biura handlowego, tlumaczono poznym wstapieniem do sluzby dyplomatycznej.

Kierownik biura zatroszczyl sie o to, by trafiajace na biurko nowego pracownika sprawy handlowe zabieraly mu jak najmniej czasu. Odbylo sie krotkie, formalne powitanie w prywatnym gabinecie ambasadora i drugie, mniej oficjalne, u szefa kancelarii. Munro szybko zaznajomil sie z wiekszoscia personelu ambasady, zaliczyl tez cala ture przyjec oficjalnych, gdzie poznal wielu dyplomatow z zachodnich ambasad. Odbyl tez robocza konferencje w cztery oczy ze swoim odpowiednikiem w ambasadzie amerykanskiej; jak to okreslil czlowiek z CIA, w “interesach” panowal spokoj.

Pracownik ambasady brytyjskiej w Moskwie nie mowiacy w ogole po rosyjsku niebezpiecznie by sie wyroznial; totez Munro uzywal rosyjskiego, ale tylko w topornej wersji, z cudzoziemskim akcentem – zarowno wobec swych kolegow, jak na oficjalnych przyjeciach u Rosjan. Na jednym z takich przyjec dwaj urzednicy tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozmawiali o dwa kroki od niego szybkim, potocznym rosyjskim. Zrozumial wszystko, a poniewaz rozmowa byla w jakiejs mierze interesujaca, przekablowal jej tresc do Londynu.

Dziesiatego dnia swego pobytu siedzial na lawce w bardzo rozleglym parku Wystawy Osiagniec Gospodarki Narodowej, na polnocnych peryferiach rosyjskiej stolicy. Czekal na pierwsze spotkanie z agentem z Armii Czerwonej, ktorego przejal po Lessingu.

Munro urodzil sie w 1936 roku w rodzinie edynburskiego lekarza. Jego dziecinstwo, mimo toczacej sie wojny, bylo spokojne i szczesliwe – typowe dziecinstwo chlopca z brytyjskiej klasy sredniej. Do trzynastego roku zycia uczyl sie w miejscowej szkole powszechnej; nastepne piec lat spedzil w Fettes College, jednej z najlepszych szkockich srednich szkol. Tutaj wlasnie po raz pierwszy nauczyciele stwierdzili, ze chlopak ma niezwykly talent do jezykow. W roku 1954 – sluzba wojskowa byla wciaz jeszcze obowiazkowa – stanal do poboru i po krotkim szkoleniu zapewnil sobie miejsce w dawnym pulku swojego ojca, First Gordon Regiment. Wyslany na Cypr, tego samego lata wzial udzial w akcjach przeciwko partyzantom EOKA w gorach Troodos.

To bylo dawno – ale jeszcze teraz, siedzac w moskiewskim parku, wyraznie widzial oczami duszy tamten wiejski dom. Niemal pol nocy czolgal sie wtedy przez wrzosy, by okrazyc farme, na ktora skierowal ich donos konfidenta. O swicie Munro czuwal samotnie pod stroma skarpa na tylach domu, wzniesionego na pagorku. Glowna czesc plutonu zaatakowala farme od frontu, wspinajac sie po lagodniejszym stoku od strony wschodzacego slonca.

Gdzies spoza wzgorza uslyszal Munro terkot stenow. Oslaniajac oczy przed pierwszymi promieniami slonca, dojrzal dwie postaci, ktore wyskoczyly z tylnych okien domu i popedzily na zlamanie karku w dol skarpy. Biegli wprost na niego, zaczajonego za zlamanym drzewkiem oliwnym, w cieniu galezi. Biegli smiesznie przebierajac nogami jak czlowiek balansujacy na linie. Kiedy zblizyli sie, dostrzegl w reku jednego z nich cos w rodzaju krotkiej czarnej laski. Nawet gdyby krzyknal, nie zdolalby ich zatrzymac – tak mowil sobie pozniej. Ale wtedy wcale o tym nie myslal: zadzialal po prostu nabyty w trakcie szkolenia odruch. Gdy znalezli sie pietnascie jardow od niego, wstal i oddal dwie krotkie smiertelne serie. Impet pociskow zatrzymal ich w biegu, poderwal w powietrze i odrzucil na mur okalajacy wzgorze. Kiedy z lufy stena wydobywala sie juz tylko smuga dymu prochowego, Munro podszedl, by przyjrzec sie im z bliska. Spodziewal sie, ze dostanie torsji lub zemdleje.

Nic z tych rzeczy; byla tylko chlodna ciekawosc. Zajrzal im w twarze. To byli chlopcy, mlodsi od niego – a on mial osiemnascie lat. Jego dowodca, sierzant, przedzieral sie z trzaskiem przez gaj oliwny.

– Dobra robota, moj chlopcze! – krzyknal. – Zalatwiles ich. Munro popatrzyl jeszcze raz na ciala chlopcow, ktorzy nigdy juz nie ozenia sie i nie beda mieli dzieci, nigdy nie zatancza buzuki, nie poczuja slonecznego ciepla ani smaku wina. Jeden nadal sciskal w reku ow ciemny, podluzny przedmiot: to byla kielbasa. Jej kawalek zwisal jeszcze z ust ofiary. Zaskoczyli ich przy sniadaniu. Munro odwrocil sie do sierzanta w naglym wybuchu:

– Nie jestem zadnym twoim chlopcem! Jestem tylko i wylacznie swoj, rozumiesz? Naleze tylko do siebie!

Sierzant wytlumaczyl sobie ten wybuch jako zrozumiala reakcje nerwowa kogos, kto pierwszy raz zabil – i nie zlozyl raportu o tym zdarzeniu. Byc moze zle zrobil. Bo przelozeni nie dowiedzieli sie juz wtedy, ze posluszenstwo Adama Munro nie jest bezgraniczne.

Szesc miesiecy pozniej przekonano go, ze jest dobrym materialem na oficera i ze powinien przedluzyc swoj pobyt w armii do trzech lat w celu uzyskania patentu. Zmeczony Cyprem, przyjal te propozycje i wrocil do Anglii, do korpusu kadetow w Eaton Hali. Trzy miesiace pozniej dostal gwiazdke podporucznika.

Wypelniajac kwestionariusze w Eaton Hali, wpisal biegla znajomosc francuskiego i niemieckiego. Ktoregos dnia zrobili mu wyrywkowy test z obu jezykow i okazalo sie to zgodne z prawda. Tuz po uzyskaniu patentu zaproponowali mu nauke w Wojskowej Szkole Jezyka Rosyjskiego, w Bodmin w Kornwalii. A poniewaz alternatywa byly nudne obowiazki garnizonowe w Szkocji – latwo sie zgodzil. Po szesciu miesiacach nie tylko biegle opanowal rosyjski, ale mogl wrecz uchodzic za Rosjanina.

W roku 1957, mimo silnych oporow ze strony pulku, ktory pragnal go zatrzymac, Munro porzucil armie. Doszedl bowiem do wniosku, ze wolalby byc korespondentem zagranicznym. Spotkal przedtem paru takich na Cyprze i doszedl do wniosku, ze to ciekawsze zajecie niz praca oficera. W wieku 21 lat zostal mlodszym reporterem “Scotsmana” w rodzinnym Edynburgu. Dwa lata pozniej przeniosl sie do Londynu, do Reutera – miedzynarodowej agencji prasowej, rezydujacej przy Fleet Street 85. Latem roku 1960 dobra znajomosc jezykow obcych okazala sie bardzo potrzebna. Majac 24 lata otrzymal w biurze Reutera w Berlinie Zachodnim stanowisko zastepcy szefa, samego Alfreda Kluehsa. Bylo to ostatnie berlinskie lato przed ustawieniem Muru. Po trzech miesiacach pobytu Munro spotkal Walentyne – jedyna (teraz widzial to jasno) kobiete, ktora kiedykolwiek naprawde kochal.

Ktos usiadl obok niego i odkaszlnal. Munro zostal wyrwany z marzen. “Wykladam podstawy rzemiosla dla nowicjuszy – pomyslal – a dwa tygodnie pozniej zapominam o elementarnej zasadzie: nigdy nie rozpraszac uwagi przed spotkaniem”.

Sasiad zerkal nan niepewnie, a przeciez Munro mial umowiony krawat w groszki. Rosjanin wlozyl powoli papierosa do ust i ponownie spojrzal na sasiada. Staromodny trik, ale wciaz przydatny. Munro wyjal zapalniczke i podal sasiadowi ogien.

– Ronald ciezko sie rozchorowal dwa tygodnie temu – powiedzial cicho. – Choroba wrzodowa. Ja jestem Michael. Polecono mi przejac jego sprawy. Aha, moze pan moglby mi powiedziec, czy to prawda, ze wieza telewizyjna Ostankino jest najwyzsza budowla w Moskwie?

11
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Forsyth Frederick - Diabelska Alternatywa Diabelska Alternatywa
Мир литературы

Жанры

Фантастика и фэнтези

Детективы и триллеры

Проза

Любовные романы

Приключения

Детские

Поэзия и драматургия

Старинная литература

Научно-образовательная

Компьютеры и интернет

Справочная литература

Документальная литература

Религия и духовность

Юмор

Дом и семья

Деловая литература

Жанр не определен

Техника

Прочее

Драматургия

Фольклор

Военное дело