Tomek na Czarnym L?dzie - Szklarski Alfred - Страница 35
- Предыдущая
- 35/59
- Следующая
– Uciszylismy chorobe, ona usnela pod wplywem naszych lekow. Trzeba jednak czuwac, aby sie nigdy nie obudzila – oswiadczyl czarownik.
– Czy to ma znaczyc, ze nie udalo wam sie calkowicie wygnac choroby z ciala rannego? – zapytal z niepokojem Mac Coy.
– Nikt tego nie moze zrobic, trucizna za dlugo byla w czlowieku, ale oslabilismy jej dzialanie. On silny i mocny jak baobab.
– A co bedzie, jezeli choroba sie zbudzi? – spytal Mac Coy.
– Roznie moze byc. Noc zasloni oczy, zwiaze rece lub nogi, a moze zamknie usta lub mysli… Roznie moze byc. Teraz niech pije przez siedem dni lek, a potem zobaczymy. Roznie moze byc.
Wilmowski obdarowal czarownikow upominkami, a gdy wyszli, zwrocil sie do Szkota:
– Coz to za diagnoze postawil ten dziwny lekarz? Nie moglem zrozumiec jego slow.
Mac Coy wyjasnil powaznie:
– Trucizna, ktora nasycony byl noz, dziala paralizujaco na nerwy. Moze ona spowodowac utrate wzroku, mowy, paraliz czlonkow, a nawet glownych osrodkow mozgowych. Chory zyje, mimo ze wiele jej sie dostalo do krwi. Nasuwa mi sie tez mysl, czy on nie byl kiedys uodporniony na dzialanie niektorych trucizn.
– Przyjaciel moj nie lubi opowiadac o swej przeszlosci, lecz wspominal nam, ze przebywal dluzszy czas wsrod Murzynow w Afryce Rownikowej. Mozliwe, iz wtedy przyjaznil sie z czarownikiem. Smuga nalezy raczej do troche niespokojnych duchow.
– A wiec lowca dzikich zwierzat i… niezwyklych przygod? To istotnie wiele tlumaczy. Wierzmy, ze wszystko sie dobrze skonczy.
W tej wlasnie chwili rozleglo sie bicie w bebny i kotly, a wkrotce huknely strzaly karabinowe.
– Wasi przyjaciele przybyli do miasta – oznajmil Mac Coy.
– Hura! – krzyknal Tomek, ktoremu bardzo brakowalo obecnosci wesolego bosmana. – Chodzmy ich jak najpredzej powitac.
CIEN TSE-TSE
Bosman Nowicki przy pomocy Tomka rozpakowywal skrzynie, w ktorej przechowywali swe ubrania, i mowil:
– Kiedy statek zawija do portu, zaloga ubiera sie odswietnie przed wyjsciem na miasto, bo prawdziwego pana poznasz po cholewach. Zaraz widac, ze Bugandczyki to prawdziwie kulturalny narod, chociaz wiekszosc obywateli paraduje tylko w chalatach lub kozich skorach. Byle dzikusy nie zgotowalyby nam tak szykownego powitania. Jezeli oni przyjmuja nas w ten sposob jako Polakow, to powinnismy wygladac jak sie patrzy. Sambo, przygotuj migiem wode do wyszorowania grzesznego cielska!
– Musimy sie pospieszyc, bo zaraz po poludniu mamy isc na audiencje do mlodego kabaki – wtracil Tomek.
– Co nagle, to po diable, ale nie boj sie, brachu, bede wkrotce gotowy. Zerknij, co porabia pan Smuga.
Tomek wsunal sie do sasiedniej izby. Powrocil po chwili uradowany.
– Pan Smuga spi, ale czolo ma zupelnie chlodne. Moze ci znachorzy naprawde mu pomogli? – oznajmil.
– Dziwna figura ten sekretarz kabaki – zauwazyl marynarz.
– Tatus jest zdania, ze to bardzo rozsadny czlowiek. Najlepszy dowod, iz posiada tyle wiadomosci o Polakach.
– Widocznie tak musi byc, skoro stwierdza to twoj szanowny tatus, ktory rozprawia o wszystkim, jakby czytal z ksiazki.
– Predzej, predzej! Katikiro przyszedl juz po bialego buane – zawolal Sambo, wpadajac zadyszany do izby. – Bialy buana pojdzie do kabaki i bedzie z nim dlugo rozmawial. Oni juz czekaja.
– Popatrz, brachu! Bugandczyki zegarkow nie maja, lecz punktualnosci przestrzegaja jak strazak na wiezy Kosciola Mariackiego w Krakowie, ktory tak sprawnie wytrabi kazda godzine, ze wedlug niego mozesz regulowac nawet najlepszy zegarek.
– To pan mowi, ze oni naprawde nie maja zegarkow? – zdziwil sie Tomek.
– To sie wie, przeciez takimi grubymi paluchami nie mozna zlozyc drobnych czesci zegarka.
– Znow pan zartuje, a tam na nas czekaja. Chodzmy predzej!
Wyszli przed chate, gdzie oczekiwali juz na nich Wilmowski, Hunter i Masajowie z podarunkami przeznaczonymi dla kabaki i jego ministrow. Na czele pochodu ruszyl Sambo z polska flaga, za nim udali sie lowcy z katikiro i Mac Coyem.
Posiadlosc kabaki otaczalo wysokie ogrodzenie splecione z trawy sloniowej. Tuz przed brama stal duzy piec wybudowany z kamieni i gliny, a murzynska sluzba podsycala plonacy w nim ogien.
– A to pewno krolewska piekarnia? – zagadnal bosman przygladajac sie oryginalnemu piecowi.
– Pssst! – ostrzegawczo syknal Mac Coy. – W piecu tym dzien i noc pali sie swiety ogien kabaki, ktory gasnie dopiero w chwili smierci krola.
– Przeciez Tomek mowil, ze wasz mlody kabaka jest wyznania anglikanskiego – cicho usprawiedliwial sie marynarz.
– Tomek dobrze pana poinformowal, lecz nalezy pamietac, ze w Bugandzie tam-tamy zwoluja wiernych na nabozenstwo…
– Czort sie chyba w tym rozezna – mruknal bosman i zamilkl skonfundowany.
Palac krolewski stanowil obszerny, prymitywnie zbudowany drewniany dom. Uroczyste posluchanie odbylo sie w duzej sali. Kabaka Daudi Chwa mial okolo dziewieciu lat. Siedzial na podwyzszeniu pokrytym lamparcimi skorami, przyozdobiony sznurami szklanych perel i ptasimi piorami. Z ramion jego splywal bialy plaszcz. Prawa dlon opierala sie na misternie wykonanej wloczni.
Lowcy zblizyli sie do oryginalnego tronu. Mlody kabaka podniosl sie i wyciagnal do nich dlon na powitanie. Tomek, gdy przyszla na niego kolej, uscisnal reke krola, zerkajac jednoczesnie na szczerozloty pas okalajacy biodra kabaki. Po tym uprzejmym powitaniu katikiro poprosil bialych lowcow, aby usiedli na zelaznych krzeslach ustawionych obok tronu. Rozpoczely sie oficjalne mowy, ktore im sa dluzsze i bardziej kwieciscie wyglaszane, tym bardziej zachwycaja Murzynow.
Po wzajemnej wymianie uprzejmosci Wilmowski wreczyl kabace, ministrom i wodzom obecnym na posluchaniu podarki. Zlozyly sie na nie dwa rewolwery, kilka stalowych nozy, barwne materialy, szklane perly, drut miedziany, grzebienie oraz puszki konserw. Murzyni glosnymi pochwalami wyrazali swe zadowolenie. Tomek naraz podniosl sie z krzesla. Najblizej niego siedzial bosman Nowicki, ktory spostrzeglszy ostrzegawcze spojrzenie Wilmowskiego, usilowal przytrzymac go za spodnie, ale juz bylo za pozno. Tomek bowiem, powziawszy jakas genialna – jego zdaniem – mysl, szybko zblizyl sie do tronu kabaki i rzekl:
– Pan Mac Coy powiedzial nam, ze zywisz, krolu, wiele sympatii dla Polakow, chcialbym wiec ofiarowac ci jakas pamiatke z Polski. W dniu wyjazdu z Warszawy na wyprawe do dalekiej Australii wuj podarowal mi srebrny zegarek. Na jego kopercie wyryty jest obraz Starego Miasta, przyjmij ten upominek ode mnie.
Mowiac to, wydobyl z kieszeni swoj ulubiony zegarek i podal kabace. Daudi Chwa niezupelnie dokladnie zrozumial szybko wypowiedziana mowe, lecz Hunter tracony w bok przez Wilmowskiego przyszedl Tomkowi z pomoca. Powtorzyl jeszcze raz w narzeczu krajowcow slowa chlopca.
Krol wyciagnal reke po dar.
– Niech pan wyjasni, ze po nakreceniu drugim kluczykiem zegarek wydzwania godziny – zawolal Tomek.
Hunter chrzaknal zmieszany, lecz powtorzyl wyjasnienie. Lowcy odetchneli z ulga. Mlody krol z wielkim zainteresowaniem ogladal zegarek. Ministrowi oddal do potrzymania wlocznie, potem wskazal na przymocowane do zegarka na lancuszku dwa kluczyki i odezwal sie po angielsku:
– Pokaz mi, jak to sie robi!
Tomek zblizyl sie do kabaki, nakrecil zegarek, a kiedy ten wydzwonil cichutko godzine, Daudi Chwa klasnal z uciechy w dlonie i powiedzial:
– Dziekuje ci! Bardzo ladny, zabiore go do Anglii, gdy pojade tam w przyszlym roku do szkoly.
– A to zabawne, ja tez sie ucze w Anglii. Moze sie tam spotkamy? – odparl Tomek.
Bosman Nowicki bawil sie doskonale obserwujac obydwoch chlopcow, lecz Wilmowski i Hunter siedzieli jak na rozzarzonych weglach. Lada chwila mogl prysnac uroczysty nastroj posluchania. Widocznie katikirozywil te same obawy, gdyz chrzaknal znaczaco. Krol zerknal na niego i natychmiast spowaznial, jakby przypomnial sobie dobrze wyuczona role.
– Musisz przyjsc do mnie sam, chce porozmawiac z toba o szkole – powiedzial, nieznacznie mrugajac do Tomka.
– Dobrze, przyjde na pewno – obiecal Tomek i powrocil do swych towarzyszy.
Kabaka skinal glowa na katikiro. Premier natychmiast zblizyl sie do niego. Przez chwile szeptali cos obydwaj, po czym katikiro oznajmil Tomkowi, ze kabaka ma specjalnego mysliwego, ktory potrafi oswajac dzikie zwierzeta. Poniewaz lowcy przybyli tu lowic rozne okazy, kabaka ofiaruje Tomkowi dwa mlode oswojone hipopotamy54 [54 Rodzina hipopotamow obejmuje obecnie tylko dwa gatunki zyjace wylacznie w Afryce. Sa to: hipopotam (Hipopotamus amphibuis), ktory zamieszkuje gromadnie bagna, rzeki i jeziora Afryki Srodkowej i hipopotam karlowaty (Choeropsis liberiensis). zamieszkujacy Liberie. Gwinee. Nigerie i Sierra Leone. Hipopotam karlowaty zyje wylacznie na ladzie w puszczy tropikalnej.] i poleci swemu nadwornemu mysliwemu wziac udzial w polowaniu bialych podroznikow.
Audiencja byla skonczona. W drodze powrotnej do kwatery lowcy wymieniali spostrzezenia poczynione podczas wizyty u kabaki.
– Pomyslcie, jak ten maly szkrab rzadzi sobie Murzynami – mowil bosman. – Kiwnie tylko, a ministrowie bija przed nim glowami o podloge. Gdyby wszyscy krolowie napotykanych po drodze plemion byli tak hojni, wywiezlibysmy pol Afryki nie ruszywszy nawet malym palcem. Za stary zegarek Tomek raz dwa wycyganil dwa hipopotamy.
– Przede wszystkim wcale nie wycyganilem ich od kabaki, a po drugie to byl moj pamiatkowy zegarek – odcial sie chlopiec. – Czy pan juz zapomnial, ile trudu kosztowalo nas odnalezienie go w kryjowce altannikow w Australii?
– Prawda – przyznal marynarz.
Wilmowski zburczal bosmana dowiedziawszy sie, ze to wlasnie on naopowiadal chlopcu, iz Bugandczycy nie maja zegarkow i tym samym podsunal mu mysl ofiarowania podobnego upominku. Ostrzegl syna, aby w przyszlosci nie mieszal sie do oficjalnych rozmow z Murzynami. Okazalo sie jednak, ze Tomek czynem swym zjednal dla czlonkow wyprawy przychylnosc tak mlodego kabaki, jak i jego ministrow. Nastepnego dnia kabaka ze swoja swita zlozyl lowcom wizyte i zaprosil Tomka do siebie. Od tej pory Tomek bywal codziennym gosciem mlodego krola. Obydwaj bardzo sie zaprzyjaznili i odbyli wspolna wycieczke w celu obejrzenia ofiarowanych przez kabake hipopotamow.
- Предыдущая
- 35/59
- Следующая